Pościg za sprawcami napadu
Informacje podane przez świadka zdarzenia przyczyniły się do zatrzymania złodziejskiej pary. Mężczyzna przekazał oficerowi dyżurnemu markę i numery rejestracyjne pojazdu, którym uciekali sprawcy. Patrol z drogówki zauważył uciekającego forda i ruszył w pościg. Ucieczka rabusiów zakończyła się na przydrożnej barierce. Teraz za kradzież rozbójniczą zatrzymanym może grozić nawet do 10 lat za kratami. Oboje byli poszukiwani za wcześniejsze przestępstwa.
Sprawcy umówili się z bielszczanką na spotkanie pod legendą zakupu telefonu komórkowego, który wystawiła na portalu aukcyjnym. Do spotkania doszło wczoraj przed 13.00 w klatce schodowej bloku przy ul. Lenartowicza. Mężczyzna odebrał od kobiety telefon, a następnie użył wobec niej gazu łzawiącego, odepchnął i razem ze wspólniczką rzucił się do ucieczki. Napastnicy mieli pecha, bo zauważył ich przypadkowy świadek, który próbował zatrzymać sprawcę. Doszło pomiędzy nimi do szamotaniny, w czasie której rabuś zgubił skradziony telefon. Mężczyzna widział jak napastnik w pośpiechu wsiada do forda focusa. Zapamiętał numery rejestracyjne tego pojazdu i natychmiast zadzwonił na numer alarmowy, przekazując dyżurnemu cenne informacje. Oficer dyżurny powiadomił drogą radiową wszystkie patrole o ucieczce sprawców. Na ulicy Żywieckiej policjanci z drogówki zauważyli uciekającego forda. Kierująca nim kobieta nie zatrzymała się do kontroli i kontynuowała ucieczkę. Patrol ruszył w pościg. Na skrzyżowaniu ul. Przędzalniczej i Kusia kierująca utraciła panowanie nad pojazdem i uderzyła w przydrożną barierę. Nikomu nic się nie stało. Policjanci zatrzymali oboje sprawców – 29-letniego bielszczanina i jego 38-letnią wspólniczkę, mieszkankę Żor. W czasie sprawdzeń w policyjnych bazach danych okazało się, ze oboje zatrzymani byli poszukiwani za wcześniejsze przestępstwa. Dzisiaj usłyszą zarzuty. O ich dalszym losie zadecyduje prokurator.